Co prawda wciąż brakuje
oficjalnego potwierdzenia, jednak wiemy, że Song jest już w Hiszpanii i
negocjuje swój kontrakt, więc już teraz można śmiało powiedzieć, że Alex Song
już za kilka dni będzie piłkarzem Barcelony. Kolejnym Kanonierem, który opuszcza
północny Londyn na rzecz Dumy Katalonii.
Od pewnego czasu mam wrażenie, że
na Camp Nou wraz z otwarciem letniego lub zimowego okna transferowego pada
stwierdzenie – „zobaczmy z kogo Wenger zrobił piłkarza światowej klasy” albo pada
pytanie „którego z naszych Wenger wytrenował?”. Cóż, można przecież powiedzieć,
że to transakcja jak każda inna, bo za tych piłkarzy zarabiamy przecież
pieniądze, niemałe pieniądze. Tak czy inaczej, przez cały okres transferów, w
co drugiej lub trzeciej wiadomości w mediach pada nazwa „Barcelona” lub
przypuszczenie „Barcelona interesuje się…”, oczywiście w odniesieniu do
któregoś z piłkarzy Arsenalu. Każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony można się
cieszyć, że tak wielki zespół potrzebuje piłkarzy wyszkolonych przez francuskiego
szkoleniowca, bo świadczy to bardzo dobrze o naszym systemie szkolenia. Z
drugiej strony męczące jest podbieranie zawodników przez Blaugranę i wyraźna
nieporadność zarządu w celu zatrzymania tych piłkarzy na The Emirates. Ale
zostawmy ten temat.
Alexandre Song Billong, 25 letni Kameruńczyk, od sześciu lat w Arsenalu,
od kilku sezonu jeden z najważniejszych zawodników w składzie Arsene Wengera,
decyduje się na opuszczenie drużyny Kanonierów, ponieważ – jak podaje Mirror Sport – zawodnikowi nie
zaproponowano podwyżki, albo nie przystano na finansowe żądania Songa. W
związku z tym drużynę opuści piłkarz, który jak mało kto tyrał w środku pola, o
odbiór piłki walczył do samego końca i miał jeszcze siłę pofatygować się w
okolice pola karnego i zaliczyć niczego sobie asystę.
Do końca okna transferowego zostały niecałe dwa tygodnie, więc mam
nadzieję, że Wenger mocno myśli i pracuje nad sprawdzeniem godnego lub lepszego
zastępcy. Na chwilę obecną ze składu Arsenalu na tę pozycję pasują tylko Abou
Diaby i Jack Wilshere. Wszyscy pokładamy ogromne nadzieje w talent Wilshera,
ale też nikt nie wie jak będzie wyglądała jego forma i gra, gdy w końcu wróci
na boisko po kontuzji. Abou Diaby też miewa problemy ze zdrowiem, szczególnie w
ostatnich latach, poza tym moim zdaniem jego gra jest bardzo niestabilna,
genialne mecze poprzekładane są bardzo fatalnymi występami. Ewentualnie zostaje
jeszcze Tomas Rosicky, ale to byłaby chyba ostateczność.
Wśród „nominowanych” do podpisania umowy z Arsenalem jeszcze tego lata
znajduje się Yann M’Vila oraz Nuri Sahin, który jednak zostałby do Arsenalu
tylko wypożyczony. O ile właśnie wypożyczenie Sahina z Realu Madryt w ostatnich
dniach jest topowym tematem angielskiej i hiszpańskiej prasy, to temat
wykupienia M’Vili z Rennes zszedł na boczny tor.
Sahin jest Turkiem, z niemieckim obywatelstwem, tam został wykształcony i
piłkarsko wyszkolony, ale gra dla reprezentacji Turcji. Był jednym z
najmłodszych zawodników, którzy kiedykolwiek występowali na boiskach
Bundesligi, w dniu swojego debiutu Sahin miał niecałe 17 lat. Był też
najmłodszym strzelcem bramki w historii niemieckiej Bundesligi. Sahin był
łączony z Arsenalem zaraz po tym, kiedy trafił do młodzieżowych zespołów Borussii
Dortmund, a Arsene Wenger miał go nazwać jednym z najlepszych zawodników
młodego pokolenia w Europie. Nuri Sahin przez prawie sześć lat gry dla Borussii
wystąpił w 152 meczach, zdobywając 17 bramek i zaliczając 36 asyst. Rok temu
został sprowadzony do Realu Madryt, podpisując sześcioletnią umowę, a w barwach
Królewskich udało mu się wystąpić zaledwie 10 razy. W ostatnim wywiadzie
udzielonym dla Sky Sports Jose
Mourinho oświadczył, że Sahin jest dla jego drużyny bardzo ważnym zawodnikiem,
więc transfer nie wchodzi w grę [mam nadzieję, że przynajmniej nie teraz], a
wypożyczenie może być dla piłkarza bardzo ważnym doświadczeniem, szczególnie w
Premier League. Warto dodać, że Sahin nie znalazł się w kadrze Realu we
wczorajszym meczu z Valencią, a to znaczy, że dużo się dzieje w kierunku jego
wypożyczenia.
Yann M’Vila, jeden z najlepszych zawodników ubiegłego sezonu francuskiej
Ligue 1, w chwili obecnej nadal występuje w Rennes, którena otwarcie rozgrywek
przegrało z Lyonem. Jest nominalnym defensywnym pomocnikiem, o którym
komentatorzy i eksperci mówią, że ma świetny przegląd pola, piłkę potrafi
dograć co do milimetra, styl jego gry porównywany jest do tak wielkich piłkarzy
jak na przykład Patrick Vieira. Sam M’Vila twierdzi, że rzadko jest w stanie
zaprezentować swoje umiejętności w stu procentach, ponieważ taktyka rywali
opiera się na kompletnym wyeliminowaniu go z gry. M’Vila ma zaledwie 22 lata, w
statystykach nie znajdziemy powalających liczb, ale przecież jego zadania nie
polegają na strzelaniu bramek i asystowaniu. Ma czyścić środek pola i w
ubiegłym sezonie wychodziło mu to doskonale.
Kto wie, może Wenger ma jeszcze jakiegoś asa w rękawie, podobnie jak to
miało miejsce w przypadku Santiego Cazorli? Zobaczymy.
Oczywiście najlepiej by było, gdyby na The Emirates trafił Sahin i M’Villa,
bo przecież od przybytku głowa nie boli, wzrośnie rywalizacja w środku pola i
na boisku pojawią się faktycznie najlepsi. Nie zdziwię się też, jeżeli Wenger
ostatecznie powie, że rywalizacja już jest duża, szkoda mu marnować talentu
zawodników już obecnych w składzie lub pula pieniędzy na transfery została już
wykorzystana, a później wszyscy będziemy narzekać, że kadra jest zbyt wąska.
A Songa tak naprawdę szkoda mi bardziej niż Van Persiego. Kameruńczyk
zaliczył naprawdę świetny sezon i liczyłem, że w tych rozgrywkach będzie
stanowił o naszej sile. Napastnika można łatwo zastąpić, ale znaleźć
defensywnego zawodnika takiej klasy jak Song, to już niemałe wyzwanie, ale
liczę na to, że Wenger je przyjmuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz